Ciekawostki

„Speedcubing od wielu lat pokazuje nam, że granice na razie nie istnieją...”

Historia polskiej piramidy rozpoczęła się ponad 10 lat temu w Wadowicach, podczas pierwszych mistrzostw speedcubingowych w Polsce - Polish Open 2005. Wtedy to Piotr Kózka w jedynej rundzie pyraminxa na tych zawodach wykręcił średnią 11.22 s. Poprawił wtedy o ponad trzy sekundy wynik szwedzkiego zawodnika Gunnar Kriga, który zapoczątkował najlepsze rezultaty tej konkurencji. 

Na kolejnym turnieju Polish Open, w 2006 roku, Piotr ponownie wykręcił rekord świata, ale tym razem w singlu...i to dwukrotnie. Najpierw w pierwszej rundzie 6.36 s., które w finale poprawił na 4.18 s. Na tych samych zawodach wynik Piotra w średniej poprawił Grzegorz Łuczyna. Osiągnął wynik 8.46 s. , który był pierwszym z jego pięciu rekordów świata w średniej: 

Pabianice Open 20085.345.30   5.41   4.36   5.50   5.30 
Polish Open 20075.985.55   6.68   DNF   5.72   5.11
Czech Open 20076.196.47   5.80   6.41   6.37   5.66
Wroclaw Open 20076.235.80   4.73   7.27   6.55   6.34
Polish Open 20068.468.13   8.86   13.12   6.30   8.38

W 2008 roku na arenie pojawił się Tomasz Kiedrowicz, który sporo namieszał w historii tej konkurencji. Najpierw w lutym, podczas pierwszego turnieju w Gdańsku, wykręcił nowy rekord świata w singlu - 2.83 s. Znacząco poprawił rezultat Piotra z 2006 roku i pozostał na pozycji lidera rankingu przez ponad dwa i pół roku. Od tego czasu żaden polski zawodnik nie zaatakował rekordowego singla a najwyżej uplasowany w rankingu Polak to w tej chwili rekordzista kraju Jakub Wolniewicz, z wynikiem 1.69 s. plasujący się na 5 miejscu.

 Do historycznego pojedynku miedzy Tomkiem a Grzegorzem doszło podczas turnieju w Pabianicach. W pierwszej rundzie losy średniej toczyły się do ostatniego ułożenia. W ostatecznym rozrachunku rekord pobił najpierw Tomek średnią 5.54 s. a potem Grzegorz - 5.34 s. Z racji tego, że wyniki były ustanowione podczas tej samej rundy, jako WR został zakwalifikowany tylko rezultat Grzegorza. Ale Tomek nie oddał łatwo broni. Będący w tym czasie wyśmienitej formie zawodnik, w finale konkurencji wywindował wynik na 5.04 s. i był ostatnim rekordzistą świata w tej konkurencji ze średnią powyżej 5 sekund. 

Dopiero niedawno, osiem lat po tamtych sukcesach, Polacy znowu zaznaczyli swoją obecność na arenie międzynarodowej układania piramidy. Średnią 2.41 s. uczynił to przedstawiciel młodego pokolenia Rafał Waryszak. Mamy nadzieję, że speedcubingowa młodzież powtórzy historię starszych kolegów i już niebawem do walki o rekordy stanie silna polska piramidowa ekipa - mamy w tym zakresie spory potencjał :)  Trzymamy kciuki! 

Tymczasem udało nam się dotrzeć do naszych piramidowych weteranów Piotra Kózki, Grzegorza Łuczyny i Tomasza Kiedrowicza, którzy podzielili się z nami swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami dotyczącymi tej konkurencji. 

Czy kiedy kilka lat temu biliście światowe rekordy przeszło Wam przez myśl, że kiedyś wyniki mogą być aż tak wyśrubowane?

Piotr Kózka: Kiedy udało mi się wykręcić singla najpierw 6.36 s., a w następnej rundzie 4.18 s., a był to 2006 rok, średnich na poziomie 2.50 s. i mniej nawet nie brałem pod uwagę. Wykręcenie takiego singla wydawało się możliwe jedynie na bardzo łatwych scramblach, najlepiej na takich, gdzie wszystkie tipy były już ułożone :) Średnia tego rzędu nie była realna, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Ja jednak patrzyłem na to z perspektywy używania dość prostej metody - LBL, której wtedy używałem. Niestety dość uparcie trzymałem się tego systemu, starając się go oczywiście optymalizować np. poprzez nieliniowe układanie warstwy (zamiast trzymania się schematu 1. centry, 2. krawędzie, starałem się korzystać z bloczków i widzieć jak najwięcej w inspekcji) i nie poszedłem w ślady Grzegorza, który pracował nad polskim V, do którego ostatecznie się przekonałem w okolicach 2010 - 2011 roku.

Grzegorz Łuczyna: Jak najbardziej. Piramida jest łamigłówką, która jest wyjątkowo łatwa do układania. I tyczy to się zarówno wyników na poziomie „potrafię ułożyć”, jak i „wygrywam zawody”. Wystarczy opanowanie (w sensie nabrania płynności) niecałej setki wygodnych i dość „oczywistych” algorytmów a następnie trochę systematycznego treningu, by wyraźnie zbliżyć się do wyników światowej czołówki. Oczywiście, aby z powodzeniem rywalizować z tą czołówką, potrzebny jest już intensywny trening i doza predyspozycji manualnych.

Tomasz Kiedrowicz: W 2008 roku byłem pewien, że czasy poniżej 3 sekund są możliwe. Miałem wtedy rekord świata w pojedynczym ułożeniu poniżej 3 sekund. Wystarczyłyby cztery takie ułożenia, aby zrobić średnią.

Czy myślicie, że rozwój sprzętu ma znaczący wpływ na coraz lepsze wyniki?

Piotr: Sprzęt moim zdaniem ma duży wpływ na wyniki. Jesli chodzi o piramidki, miałem okazję przetestować wiele różnych modeli. Od małej radzieckiej, na której układałem przez wiele lat, po najnowsze modele. Wygląda to podobnie jak w przypadku innych konkurencji - nowe piramidy nie popują, pozwalają na szybsze kręcenie (stawiają mniejszy opór, pozwalają np. na ruchy U, U' palcami wskazującymi, jak w przypadku sześcianów, co na starych radzieckich piramidach kończyło się zacięciami oraz popami), mają większą tolerancję błędów. Podsumowując sprzet coraz mniej ogranicza i jest coraz bliższy ideałowi.

Tomasz: Na starych, „ruskich” piramidkach ciężko byłoby układać tak szybko. Rozwój sprzętu ma znaczący wpływ na uzyskiwane czasy.

Grzegorz: Na pewno jakiś ma, choć wysunąłbym hipotezę, że nie aż taki, jak w przypadku kostki 3x3x3. Ja wciąż uważam, że moja radziecka, już grubo ponad 30-letnia piramidka jest najlepsza na świecie. Gdyby tylko tipy nie obracały się same ;)

Bylibyście w stanie sami wytrenować się do tego stopnia, by wykręcać takie wyniki?

Piotr: W czasach, kiedy zaczynałem zabawę z piramidą, w internecie było naprawdę niewiele zasobów na ten temat. Większość ludzi układała jedną z dwóch metod, które były opisane: LBL oraz Patterson. Istniała również strona z pełnym zestawem algorytmów do polskiego V (L4E), jednak ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Nie było również tutoriali na youtubie. Pracując nad metodami oraz algorytmami byliśmy zdani w dużej mierze na siebie.

Grzegorz: Wraz z nadejściem nowych kostek zmienił się styl układania. Teraz chyba nikt z czołówki nie układa w całości nadgarstkami, tylko raczej finger-shortcutami. Nie sądzę, bym moim oldschoolowym, nadgarstkowym stylem był w stanie dojść do średnich wyników poniżej 3 sekund. Inna sprawa, że moje ręce dawno straciły jakąkolwiek szybkość (nawet nie wiem, czy kiedykolwiek ją miały).

Tomasz: Każdy może tego dokonać, jeśli tylko naprawdę tego pragnie. Ja już swoje pragnienie spełniłem.

Gdzie Waszym zdaniem leży granica piramidy, do jakich czasów można realnie wywindować wyniki?

Piotr: Sub 2 na pewno. Może coś w okolicach 1.80 s. Na pewno ciężko to będzie zrobić trzymając się tylko jednej metody. Jakiś czas temu wróciłem do solidnego treningu. Pierwsza rzecz jaką zrobiłem, to był porządny research. Zorientowałem się, jak układają najlepsi i wygląda na to, że kluczem do osiągania dobrych czasów jest umiejętność wykorzystania tego, co daje konkretny scramble. Najlepiej znać kilka metod (np. grupa metod top-first, gdzie układamy trzy krawędzie wokół wierzchołka w różnych konfiguracjach, z różną orientacją) i dobierać metodę pod konkretnego scrambla. Łatwiej jest też w ten sposób o one-look solvy.

Grzegorz: Speedcubing od wielu lat pokazuje nam, że granice na razie nie istnieją. 2 sekundy w średniej na pewno zostaną złamane. Szacuję, że za około 12-18 miesięcy. Byłoby fajnie, gdyby dokonał tego któryś z naszych polskich wymiataczy piramidkowych, ale zobaczymy.

Tomasz: Moim zdaniem średnie czasy piramidy można „wyśrubować” w okolice jednej sekundy. Widać, że jest coraz więcej osób chętnych, aby to zrobić. Poczekajmy jeszcze kilka lat :) 

inne z kategorii